Jeśli po francusku, jeśli niebiańsko dobrze, jeśli bez zadęcia, z winem i cydrem to Zazie Bistro. Kazimierz i to już powinno wystarczyć, a tam całe mnóstwo więcej. Jeśli jesteście tylko weekend w Krakowie, albo 1 dzień, albo godzinę, to idźcie tam koniecznie, po co zwiedzać jak można zjeść? Ja zapytana o ostatni posiłek przed egzekucją odpowiedziałabym Zazie, serio, mam skłonności do przesady, ale nie tutaj. Ze świętości się nie żartuje. Karta jest mistrzowska, ceny krakowskie i zdecydowanie przyjazne, obsługa miła. Dobrze tam zarezerwować stolik.
Dla mnie totalny obłęd to pasztet paryski, mule, kaczka, zapiekanka ziemniaczana z cielęciną i na słodko wszystko (nazwy są zdecydowanie bardziej wysublimowane w karcie, ale ja dokładnie nie pamiętam) Lemoniada lawendowa, karafka wina różowego i dzięki. Jest pysznie. Bon apetite!
wybieranko |
stolików jest niewiele, wystrój typowego paryskiego bistro, zupełnie bez spiny |
zupa cebulowa |
lemoniada lawendowa |
tarta |
lemoniada ogórkowa |
lemoniada lawendowa |
wołowina po burgundzku |
płaszczka, podobno przepyszna o bardzo ciekawej fakturze mięsa przypominającej włókna |
zapiekanka z kurczakiem |
zapiekanka z cielęciną, chili i ziemniakami |
mule na białym winie z pesto pietruszkowym |