Corralejo Fuerteventura – pierwsze wrażenia

To już tradycja. Zawsze kilka dni po przyjeździe tworzę taki post. Jest pełen pierwszych zachwytów i pierwszych przemyśleń. Lubię wracać do tych postów po czasie i sprawdzać jak zmienia się moja opinia o miejscu po czasie. Przylecieliśmy na Fuerteventurę bo chcieliśmy mieć gwarancję pogody. Loty są dość skomplikowane, gdyż nie ma z Polski bezpośrednich. W sezonie jesienno zimowym lata Ryanair, ale teraz nie. My zdecydowaliśmy się na połączenie z Warszawy do Barcelony LOTem, a z Barcelony na Fuerteventurę linią Vueling. Można tak. Można też sprawdzić loty czarterowe biur podróży oferujących wycieczki na tę Wyspę (np: ITAKA, czy TUI)

Fuerteventura jest niesamowita i jak na razie podoba mi się ze wszystkich Wysp Kanaryjskich najbardziej. Mimo iż jest wulkaniczna tak jak reszta, to ma w sobie coś rajskiego. Woda ma turkusowy kolor, wiele plaż ma laguny. Jedyne czego mi brakuję to bujna roślinność charakterystyczna dla tropikalnych Wysp.  Oczywiście spotkacie kaktusa czy palmę, ale jednak większość powierzchni to pustynia. Zachwycają Wydmy w okolicach Corralejo, które w zestawieniu z lazurową wodą tworzą widok niespotykany. Przepięknie!

Wybraliśmy Corralejo za naszą bazę, gdyż byliśmy już tu wcześniej przejazdem. Miasto ma surferski vibe, fajne zdrowe knajpy, co ważne kiedy mieszka się gdzieś miesiąc, bo nie da się codziennie jeść smażonej ośmiornicy. Jest sporo sklepów, apteki, lekarze, place zabaw, piękne plaże, wszystko co składa się na udany pobyt z dzieckiem. Jest trochę turystów, również takich typowo resortowych, ale jeśli chodzi się w lokalne miejsca to nie odczuwa się tłoku. Mieszkamy w prześlicznym miejscu i z przyjemnością opiszę je dla Was po powrocie, ale proszę nie pytajcie mnie o Hotel i adres i namiar w wiadomościach, bo na wyjazdach przyjmuję zawsze zasadę że nie dzielę się adresem noclegu, kiedy jeszcze w nim jesteśmy. Wszystko opublikuję w lipcu. Corrlejo nie jest takie małe jakie mogłoby się wydawać. Miejscowość ma dwa oblicza. Północną część, gdzie są szkoły, sklepy spożywcze, świetne knajpki i toczy się normalne codzienne życie mieszkańców. I południowa część miasteczka gdzie są turystyczne kawiarnie, knajpki, plaże miejsce i prześliczne plaże przy Wydmach. Jestem totalnie podekscytowana życiem tutaj.

Codziennie świeci słońce i mamy to jak w banku. To miła odmiana po kapryśnej polskiej wiośnie. Jest inaczej niż w typowym kurorcie. Cały czas towarzyszy mi skojarzenie z meksykańskim pueblo. Część miejska to wąskie uliczki i białe budynki. Kolorowe drzwi i framugi, pięknie! Wieje wiatr więc nie jest gorącą, wręcz przeciwnie, jest bardzo przyjemnie. Na straganach niesamowity wybór owoców, codziennie jem papaję, arbuza, awokado i mango. Uwielbiam to i wreszcie mogę oprzeć moją dietę na owocach i warzywach. W Polsce często jest dla mnie na to za zimno. Miasteczko oferuję mega opcje dla miłośników sportów. Biegamy po promenadzie, wypożyczamy rowery, surfujemy, można też pływać na SUPach i ćwiczyć na zewnętrznych siłowniach. Naprawdę mega. Przygotujcie się na masę postów, na pewno przygotuję przewodnik po Corralejo, po Fuertevanturze i najpiękniejszych plażach oraz ciekawych miasteczkach, będzie sporo jedzenia, sporo surfingu i sporo słońca. Mam nadzieję, że zachwyci Was to miejsce tak samo jak mnie.

IMG_0027

IMG_9945 IMG_9949 IMG_9963IMG_0104 copy IMG_0124 copy IMG_0129 copy IMG_0133 copy

IMG_0034 IMG_0041 IMG_0045 IMG_0046

IMG_9959 IMG_9950