Tyle już napisałam o Barcelonie, ale napiszę jeszcze kilka postów. Bo to miasto jest tego warte. Mój stary przewodnik po Barcelonie znajdziecie tutaj, polecane przeze mnie hotele tutaj, jak zorganizować weekend w Barcelonie tutaj oraz post, który strasznie lubię, czyli 11 rzeczy, które musisz zrobić w Barcelonie tutaj. Dzisiaj o miejscach, które odwiedzić trzeba, do których wciąż wracam, gdzie zabieram przyjaciół podczas wizyt i zawsze są one hitem. Zachwyca mnie to miasto, jego energia i kreatywność. To, że wciąż powstają nowe miejsca, otwierają się nowe biznesy. A te które są od lat, nie tracą na niczym, można do nich wracać i być pewnym jakości. Uwielbiam plażę która jest jedyna w swoim rodzaju, ma wszystko: knajpy, bary na plaży, pyszne jedzenie, wodę, piękną plażę, ścieżki do uprawiania sportu i tą przyjemną energię. Będę wracała pewnie już zawsze, a Wy byliście? Jeśli nie, to czas to nadrobić.
PLAŻA PODCZAS ZACHODU SŁOŃCA
Moja ulubiona aktywność zaraz po bieganiu kiedy jestem w Barcelonie. Koc, może być wino (nie musi), muszą być przyjaciele i śmiechy. Obok setki ludzi, którzy na plażę przyszli w tym samym celu: podziwiać zachód słońca. Najpiękniejsze różowe niebo jest na 10 minut przez schowaniem słońca. Polecam wybrać jedno z miejsc od sklepu Roxy w stronę Hotelu W, gdyż w stronę ryby jest cień. Bawcie się dobrze!
LA PARADETTA
Najlepsze miejsce serwujące owoce morza jakie jestem w stanie sobie wyobrazić. Przy wejściu zawsze kolejka. Wchodząc wybierasz świeże owoce morza (niektóre jeszcze żywe) i sposób ich przyrządzenia. Następnie dobierasz wino i napoje. Siadasz przy jednym ze stolików w sali, której bliżej do stołówki niż wykwintnej restauracji i czekasz aż wywołają Twój numerek. Dostajesz obłędne, świeże owoce morza. Przy stolikach mnóstwo mieszkańców Barcelony, całymi rodzinami. Nie polecam La Paradetty na El Born, jest ogromny tłum, polecam sprawdzić ich inne lokalizację, ja chodzę do tej przy Passeig de Gracia i zawsze było miejsce.
PARC DE LA CIUTADELLA
Przepiękny Park w idealnej lokalizacji trochę przy plaży, bardzo przy El Born, z widokiem na Łuk Triumfalny. Idealnie. Egzotyczne rośliny, wysokie palmy i zoo. A do tego pozłacana fontanna nie z tej Ziemi, Sekretna Oranżeria, oraz Staw z kaczkami, po którym można pływać łódką jak w Central Parku. Jedno z moich ulubionych miejsc w Barcelonie. TOP!
EL NATIONAL
Przepiękna restauracja, a nawet dwie, a do tego coctail bar, vermuteria, oyster bar i lodziarnia. Pod jednym dachem. A wszystko to w oszałamiających wnętrzach obficie spływających złotem. Jeśli macie szczególną okazję do świętowania zróbcie wcześniej rezerwacje online do restauracji. Jeśli chcecie tylko to miejsce odwiedzić, to zajmijcie jedno z wolnych krzeseł przy którymś z barów i zamówcie kieliszek czerwonego wina.
SATAN’S COFFE
Przepyszna kawa, według Barcelończyków najlepsza w mieście. Uwielbiam tę w Casa Boney, pracuje tam super sympatyczny Marek (ślemy pozdrowienia). Przepyszna jest również Nitro w NOMAD Coffee, ale bardzo często była zamknięta.
BUNKERS DEL CARMEL
Co to jest za miejsce. Jeśli chcesz zobaczyć Barcelonę z góry (oczywiście koniecznie podczas zachodu słońca) to wybierasz między Tibidabo i Bunkers del Carmel. To drugie jest zdecydowanie bardziej surowe, ale zapewnia widok na Sagradę i Centrum Barcelony. Niezapomniane przeżycie móc tam być.
CAN PAIXANO
Cava za 1 euro, pita w biegu, w tłumie. Miejsce, które trzeba albo znać, albo znaleźć. Nie ma szyldu, nie widać go z zewnątrz. Jednak warto dla autentycznej atmosfery, wspaniałej różowej Cavy oraz nieziemskich tapas.
GRACIA
Dzielnica położona już trochę na Północ od Centrum, jednak warta spaceru. Fantastyczna atmosfera wieczorami na Placach, na których bawią się dzieciaki, a kawiarnie wypełnione są śmiechem. Na Graci w ostatnim czasie otwiera się mnóstwo nowych miejsc, zarówno gastronomicznych jak i usługowych o przepięknych wnętrzach. Będzie sporo Garci u mnie w Przewodniku. Uważam tą dzielnice za świetny wybór jeśli wpadacie do Barcelony i szukacie czegoś na airbnb. Wprawdzie to kawałek od plaży, ale blisko niemal wszędzie indziej.
BASILICA DE LA SAGRADA FAMILIA O WSCHODZIE SŁOŃCA
Sagrada mnie jakoś nie powala, serio. Głównie widać żurawię i budowę. Jest zawsze masaaaa ludzi, którzy przysłaniają widok. Natomiast przepięknie jest w środku, trzeba swoje odstać, ale warto. Jest jednak pewien sposób na zachwyt nad Sagradą, trzeba przyjść o wschodzie słońca. Będzie mniej ludzi niż o zachodzie, kiedy również warto tam zajść. Bazylika łapie niesamowicie światło, a fasada rozświetla się na złoto. Niesamowite. Z tipów to przy Sagradzie są dwa świetne place zabaw z najlepszym widokiem zarówno na jedną jak i na drugą stronę Kościoła.
EL BORN
Niesamowita dzielnica w której nowe łączy się ze starym. Tradycyjne z nowoczesnym. Eleganckie z rustykalnym. To na El Born jest chyba najwięcej moich ulubionych knajp. Mój ulubiony Park i świetna atmosfera. Warto pospacerować uliczkami, traficie na cudne niszowe sklepy. Kierujcie się wiszącymi ozdobami, uliczki ozdobione kolorowymi proporczykami i lampkami, są najczęściej warte skręcenia.
CROISSANTY Z HOFFMANA I DESERY W CHOK BARCELONA
Deserami Barcelona stoi. Ale jak wszystko w tym mieście: desery są naprawdę turbo wyjatkowe i kreatywne. Mam dwa absolutne top! Pierwsze zaszczytne miejsce zajmują croissanty z Hoffmana (El Born). Te z mascarpone, pokryte cienką warstwą lukru, maślane, podawane jeszcze ciepłe, ale z zimnym wnętrzem są po prostu majstersztykiem. To są croissanty, które się po nocach ludziom śnią. Wiedziałam, że coś w tych rogalikach jest, czytałam o nich, polecali mi je WSZYSCY, serio. Ale TAKIEGO smaku petardy się nie spodziewałam. Bo serio, wiecie, jak dobrze można zrobić rogala? Okazuje się, że można bardzo dobrze. Drugie miejsce to CHOK, który ma kilka oddziałów. Serwują desery opierające się o czekoladę. Ale hitem są cronuty, czyli pączki z ciasta francuskiego obficie dekorowane kremami i polewami. Obłędnie piękne. Już nie takie pyszne jak Hoffmann, ale zajść warto.
CASA BATLLO
Ah ten Gaudi to miał fantazje. Casa Batllo to zdecydowanie mój ukochany budynek na świecie. Kolorowa fasada. Nieregularny kształt balkonów. Mozaika na dachu i fantazyjny komin. Do tego wnętrza jak ze snu. Tak, tak, tak. Bardzo warto zobaczyć w dzień, wieczorem, w nocy, ale również od środka. Polecam przyjść o 9:00 aby uniknąć tłumów. Bilety można kupić online.
CARRER DEL BISBE
Nie przepadam za Gothic, generalnie za tą częścią Centrum miasta. Ale uwielbiam chodzić po Katedrę Barcelońską jest jak haftowana. Zaraz obok jest uliczka Carrer del Bisbe z najpiękniejszym i chyba najczęściej fotografowanym mostkiem w Barcelonie. Cudo. Zawsze bardzo tłoczno tam jest. Jeśli chcecie odpocząć idźcie prosto w stronę Placa de San Felipe Neri.
EYESCREAM AND FRIENDS
Bardzo pomysłowa lodziarnia, gdzie lody wyglądają jak potworki. Wybierasz do nich 2 dodatki i masz śliczny zestaw gotowy na Instagram. Ja nie jestem ogólnie jakąś mega fanką lodów, więc trudno mi ocenić. Te są pewnie gdzieś pośrodku stawki. Aczkolwiek pomysłowość, kreatywność i zachwyt na twarzach dzieci są warte spaceru na La Barcelonetę.
MERCADO BOQUERIA
Mam jedną zasadę, nie chodzę na Las Ramble. Nie lubię, psuje mi dobry wrażenie jakie mam w Barcelonie. Jest tłoczno i turystycznie. Fuj, fuj. Ale warto przejść tylnymi uliczkami od strony Raval i wpaść na największy i najpiękniejszy market Boqueria. Sztuka układania owoców i warzyw jest tu doprowadzona do perfekcji. Obłędne kolory, obłędnie pięknie. Tutaj zawsze jest dość tłoczno, dlatego uzbrójcie się w cierpliwość. Podczas naszego listopadowego pobytu bardzo często było pusto. Chętnie tam wracam. Kiedy zrobicie już zakupy owocowo- warzywne i rybne, zajdźcie do jednej z tapasowni na terenie Mercado po małe co nie co i kieliszek pysznego wina.