Kiedy wybraliśmy się na północ Portugalii wiedziałam, że chcę koniecznie zobaczyć Costa Nova, do Porto przekonał mnie Kuba, a w Nazare zatrzymaliśmy się po drodze, bez powodu i na jedną godzinę. W tym czasie zaparkowaliśmy, wypiliśmy espresso w barze przy plaży i szukaliśmy największych fal. Bo ze spektakularnych fal Nazare słynie. Nasza wędrówka po promenadzie skończyła się kilkoma zdjęciami widoków, jedną ucieczką Teo i spotkaniem ze staruszkami sprzedającymi suszone ryby. Chciałabym zawsze móc tu na blogu dostarczać Wam nietypowych przewodników, bo taki miałam zamysł, kiedy travelicious powstawało. Ale szkoda mi nie podzielić się z Wami tymi kadrami z mglistego dnia, bo mimo, iż pobyt był krótki to miasteczko jest ogromnie klimatyczne. Jednak mam nadzieje złożyć te wszystkie piękne miejsca w posta o tym jak zaplanować podróż po Portugalii, kiedy się ląduje w Porto, a wraca z Lizbony. Ale to wkrótce!