Uwielbiam tę kolorową wyspę. Burano to jedna z najlepiej skrywanych tajemnic Wenecji. Tak, Wenecji. Burano leży bowiem 30 min drogi promem od tego słynnego miasta na wodzie. To była moja druga wizyta tam i za każdym razem nie chce się wracać. Jedyne czego mi tam brakuję to fajnych knajpek z widokiem na kolorowe fasady, ale to może się z czasem zmieni. Każdy dom na Burano pomalowany jest w innym, intensywnym kolorze. Zgodę na pomalowanie domu wydaje miasto, na podstawie tego czy pasuję on do reszty fasad. Domy muszą być odświeżane co pół roku, aby kolory były zawsze piękne. Chyba miałyśmy szczęście, bo domy były świeżo odmalowane. Kiedy byłam w Burano kilka lat temu, były znacznie bardziej spłowiałe. Do Burano dostaniecie się tramwajem wodnym o numerze 12. Co ważne, nie odpływa on z San Marco (co wydawało mi się oczywiste) ale z przystanku po drugiej stronie Wyspy F.te Nove. Najwygodniej iść tam pieszo, Wenecja jest bardzo mała, my z San Marco szłyśmy 12 minut. Prom płynie na wsypę około 30-40 minut, widoki po drodze są piękne. Na samym Burano po prostu zgubcie się, bo serio każda uliczka zachwyca. Do Burano najlepiej wybrać się na 1 dzień, myślę, że nie więcej. Nie ma tam po prostu co robić jeśli się ma więcej czasu. Chyba, że macie ochotę na miliony zdjęć i jeszcze więcej turystów z aparatami i ajfonami rządnymi lajków, wtedy tak, wtedy zostańcie dłużej. Zapraszam do Burano!