Jak zorganizować wyjazd do Kalifornii?- trasa, hotele, porady

Wyjazd do Kalifornii był moim marzeniem od lat. Udało się je spełnić z czego bardzo się cieszę. Kalifornia nie rozczarowała, wręcz przeciwnie, była genialna, różnorodna, intensywna i taka jak sobie wymarzyłam. Dokładne przewodniki po Kalifornii i nasza trasa pojawią się na blogu wkrótce, ale zaczynam od posta z informacjami, jak to wszystko zorganizować. My w Kalifornii byliśmy krótko, bo tylko 6 noclegów, było intensywnie, ale zdecydowanie da się tą przygodę w takim czasie zrobić. Zdecydowaliśmy się na eksplorację Południowej części stanu, tak aby zobaczyć jak najwięcej i najmniej stać w korkach. Udało się to zrealizować.

KIEDY SIĘ WYBRAĆ?

Kalifornię najlepiej odwiedzić w maju, czerwcu i we wrześniu. Ale pogoda dopisuje tam cały rok. My byliśmy w listopadzie i temperatura wynosiła do 29 stopni w dzień, a w nocy było około 10 stopni. Jednak nie polecam wyjazdu do Kalifornii w listopadzie bo słońce zachodzi bardzo wcześnie, około 16:00 i po prostu nie da się w tym czasie zbyt wiele zobaczyć.

JAK SIĘ TAM DOSTAĆ?

Do Kalifornii lecieliśmy liniami lotniczymi LOT. Bezpośrednio z Warszawy do Los Angeles. Lot trwał 12 godzin i jest to najszybsza możliwa podróż z Polski na tej trasie. Loty łączone innych linii lotniczych to przynajmniej 15 godzin z przesiadkami. LOT lata w fajnych godzinach, bo leci się na wieczór i na miejscu jest się również wieczorem, więc od razu można położyć się spać. Różnica czasu jest ogromna i jet lag mocno daje się we znaki. Mieliśmy klasę ekonomiczną, ale polecam w miarę możliwości rezerwować Premium Economy. Fotele są duże i wygodne i można spokojnie się wyspać. Rozrywka pokładowa w samolotach LOT jest aktualna i ciekawa, było sporo nowości kinowych. Tak naprawdę 12 godzin minęło mi szybko, trochę filmów, trochę czytania i dużo snu. Polecam Wam przygotować sobie na taki lot melatoninę.


WYNAJEM AUTA

Lotnisko w Los Angeles jest ogromne i wszystko zajmuje bardzo dużo czasu. Polecam dużo cierpliwości, mnie to bardzo denerwowało 🙂 Po przejściu kontroli (szybko idzie), czekaliśmy na bagaż (szybko poszło). A następnie na autobus do wypożyczalni aut. Ze względu na korki do wypożyczalni jechaliśmy aż godzinę. Ale w Los Angeles wszystko tyle trwa. A korki są potężne. Auto wynajęliśmy przez Internet jeszcze w Polsce. Wybraliśmy wypożyczalnię NATIONAL po poleceniach naszych przyjaciół. Procedura wynajmu jest super, bo wybiera się kategorię auta, a następnie na parkingu można wybrać dowolny model. My zdecydowaliśmy się na pickupa Nissan Frontier. Kocham takie wielkie auta, ale to była wspaniała przygoda. Wynajem auta w Stanach jest nieporównywalnie tańszy niż w Europie. Nie będę podawała Wam cen, bo my wszystko rezerwowaliśmy na ostatnią chwilę, wtedy ceny są wyższe. Najlepiej auto, jak i loty rezerwować z półrocznym wyprzedzeniem. Wtedy ceny są najniższe.

NOCLEGI

Wszystkie noclegi na trasie rezerwowałam z Polski. Wyszukiwałam je miesiącami, bo były to hotele, o których marzyłam od lat. Noclegi rezerwowałam przez booking.com. Niestety nie polecę Wam tanich opcji w Kalifornii, bo ja chciałam tam odwiedzić moje wymarzone hotele, aby poznać nowy design i rozwinąć się w kategorii, która mnie bardzo interesuje. Każdy hotel zrecenzuję na blogu, ale my zatrzymaliśmy się w:

LOS ANGELES HOLLYWOOD

HOTEL MAMA SHELTER – polecam bardzo, przepiękny hotel z wyluzowaną atmosferą. Przywitała nas piątkowa impreza. Taras na dachu jest atrakcją całej okolicy, jest piękny, kolorowy i egzotyczny. Jedzenie w restauracji na dole przepyszne. Dodatkowo z naszego pokoju mieliśmy widok na słynny napis HOLLYWOOD. Polecam ten pokój właśnie.

LOS ANGELES VENICE

HOTEL ERWIN – nie polecam, okropny hotel z bardzo niemiłą obsługą. Napuszona i sztuczna atmosfera. Pokoje urządzone w stylu glamour, którego nie lubię. W hotelu nie ma śniadań. Jest taras na dachu, ale kolejka jest olbrzymia plus goście hotelowi nie mają pierwszeństwa, aby tam wejść więc nie było szans, aby zobaczyć widok.

SANTA BARBARA

HIDEAWAY – polecam bardzo. Przytulny, mały hotelik z uroczą atmosferą. Oryginalnie urządzony. Mieliśmy pokój z kominkiem i tarasem, na którym pracowaliśmy. Z hoteliku jest kawałek do plaży, ale idzie się dzielnicami mieszkalnymi, typowymi dla Santa Barbara. Mija się przepiękne domy z imponującą roślinnością. Ogromna przyjemność.

PALM SPRINGS

SPARROWS LODGE – polecam bardzo. To dom z lat 20′, wyremontowany i odnowiony. Bardzo kameralne miejsce. Przepiękny design. Ciepłe źródła, podgrzewany basen, ognisko, pyszne jedzenie. Szczerze, jeśli miałabym wrócić w jedno miejsce z tych wymienionych, to tam.

DESERT SPRING

TWO BUNCH PALMS – polecam. Bardzo duży hotel słynący z ciepłych źródeł. Pyszne jedzenie, wspaniały klimat. Ale to duży resort.

LAGUNA BEACH

HOTEL JOAQUIN – polecam. Nowy butikowy hotel w Laguna Beach. Przepiękny design w boho australijskim stylu. Przepyszne jedzenie. Obsługa jeszcze do wyszkolenia, bo mieli bardzo dużo wpadek. Jednak pobyt świetny. Hotel ma basen.

MALIBU

HOTEL SURFRIDER MALIBU – polecam. Zjawiskowe miejsce prowadzone przez wspaniałych ludzi. Znanego architekta i australijską IT GIRL. Przepiękny taras na dachu, pyszne jedzenie, obsługa na najwyższym poziomie. Pokoje urządzone w stylu boho. Więcej napiszę o tym miejscu w osobnym poście.

TRASA

Jadąc do Kalifornii mieliśmy dokładnie zaplanowany każdy dzień, bo byliśmy bardzo krótko na miejscu. Chcieliśmy zobaczyć jak najwięcej i wyrobić sobie zdanie o tym stanie. Dłuższy post o naszej trasie w Kalifornii jeszcze się ukaże na blogu, ale teraz tak po krótce spiszę wszystkie miejsca.

LOS ANGELES – Hollywood i Beverly Hills

Los Angeles to ogromne i bardzo zakorkowane miasto. Najlepiej pobyt podzielić na dni i miejsca, które chce się zobaczyć, Nierealne jest przemieszczanie się z Venice do Hollywood codziennie, bo to będzie zajmować Wam kilka godzin. Dlatego pierwszego dnia spaliśmy w Mama Shelter, genialny hotel w genialnej lokalizacji. Odwiedziliśmy Hollywood, które jest dużym rozczarowaniem. Ale warto tam pójść. Oraz Beverly Hills, przepiękna okolica. Następnie byliśmy w Studio Warner Bros na turze. Polecam też tour w Universal Studio.

LOS ANGELES – Venice Beach i Santa Monica

Venice i Santa Monica to moje największe rozczarowania z wyjazdu. Okolica jest niebezpieczna, brudna i jest tam ogromna ilość bezdomnych, których było mi po prostu żal. Santa Monica tak samo. Oczywiście jest na Venice pięknie w okolicy Kanałów czy przy ulicach zakupowych, ale sama plaża nie jest godna polecenia. Dokładny przewodnik będzie na blogu. Jeśli wybieracie się do LA to nie polecam spać na Venice więcej niż 1 noc.

PACIFIC HIGHWAY, SANTA BARBARA i OJAJI

Z Venice wyruszyliśmy słynną amerykańską Pacific Highway na północ. Trasa jest przepiękna. Polecam po drodze zatrzymać się na plaży MATADOR oraz zjeść owoce morza w Malibu SEAFOOD. Pojechaliśmy do Ojaji, małego genialnego miasteczka w górach. Cudowny klimat, rewelacyjne sklepy. Jeden z najlepszych punktów na naszej trasie. Następnie odwiedziliśmy Santa Barbara. Cudowne miasteczko, które ogromnie polecam. Postkolonialna zabudowa. Przepiękne domy. Pyszne restauracje. Świetne knajpki. Klimatyczne molo z restauracjami jak z planu filmowego. Santa Barbara słynie z winiarni i win i zdecydowanie warto tu zostać kilka dni.

PALM SPRINGS

To nie było najmądrzejsze, aby z Santa Barbara cofać się do Palms Springs, ale pamiętam, że wynikało to z dostępności hoteli. Nawigacja pokazywała 3 godziny, jechaliśmy 6 godzin w strasznych korkach pod LA. Palm Springs okazało się jednak dla mnie genialnym miejscem. To słynny kurort, którego lata świetności datuje się na lata 50′ XX wieku. To tutaj przyjeżdżały na urlop wszystkie największe największe gwiazdy kina i muzyki. Gdyż kontrakty podczas kręcenia filmów zakładały, że gwiazda nie może być dalej od LA niż 2 godziny drogi. Palm Springs doskonale spełnia te wymagania. Kompletnie nie wiedziałam czego spodziewać się po tym mieście, kiedy tam jechałam. A to raj. Cudowny i różnorodny design, pyszne jedzenie, świetna pogoda, pustynia, góry w tle i gorące źródła. Tak abstrakcyjnie i fascynująco. Bardzo polecam abyście włączyli Palms Springs do Waszej trasy.

JOSHUA TREE

Park Narodowy na pustyni. Rewelacyjny. Banalnie prosty do zwiedzania i przyjemny. Płaci się przy wjeździe. Następnie mija się punkty widokowe. Jedno z naszych najlepszych wspomnień. Chociaż dla mnie równie fascynujące jest samo miasteczko Joshua Tree Downtown, gdzie znajdziecie masę sklepików w wiedźmowatym stylu. Totalnie spiritual. Sklepiki z kamieniami o magicznej mocy, olejkami ułatwiającymi zasypianie, świecami o relaksującym działaniu. Zrobicie tam genialne zakupy, bo ceny są niskie, a produkty najwyższej jakości.

LAGUNA BEACH

Wspaniałe surferskie miasteczko. Kilka pięknych plaż, imponująca promenada wzdłuż Oceanu, klimatyczne miasteczko, masa sklepów z artykułami surferskimi, egzotyczna roślinność, przepiękna architektura. A do tego zimą z promenady można obserwować w Oceanie wieloryby. Jedno z najwspanialszych miejsc, które odwiedziliśmy.

MALIBU

Słynne miasteczko pod LA. Słynie z ekskluzywności, domów na palach oraz plaży Surfrider. Wprawdzie wszystkie gwiazdy, które kiedyś mieszkały w Malibu przeniosły się już do Calabasas i Topanga, ale w Malibu wciąż klimat jest świetny. Koniecznie idźcie na spacer po molo, odwiedźcie tamtejsze sklepy oraz zjedzcie w Seafood Malibu.

Dokładne przewodniki i wpisy z poszczególnych miast i hoteli ukażą się osobno po Nowym Roku.


DROGI I WSKAZÓWKI

W Kaliforni autem jeździ się wspaniale. Drogi są szerokie i piękne, ale jest kilka rzeczy, o których trzeba pamiętać:

  • w LA są olbrzymie korki, jeśli podróżujecie w godzinach szczytu doliczcie do czasu pokazywanego przez nawigacje przynajmniej 1 godzinę
  • parkingi wszędzie są płatne, nawet pod knajpami. Mimo, że w LA wszędzie jeździ się autem, to za parking trzeba płacić dodatkowo
  • stacje benzynowe są bardzo rzadko i zazwyczaj tylko w miastach. Nie ma stacji na autostradach, dlatego tankujcie z zapasem i wcześniej. Nie czekajcie do ostatniej chwili
  • jeśli podróżujecie w minimum 2 osoby możecie uniknąć korków korzystając z pasów carpool
  • Pacific Highway jest faktycznie najpiękniejszą trasą do jazdy autem, szczególnie ta prowadząca z Północy na Południe