Co to był za wyjazd! Krótki, ale niebywale intensywny. Nie dochodzi wciąż do mnie, że zjechaliśmy Południową Kalifornię wzdłuż i wszerz. Ileż ja planowałam ten wyjazd. Ileż razy zmieniałam trasy i noclegi. Nie jest łatwo w kilka dni zmieścić tyle piękna jakie oferuje Kalifornia. Poszliśmy na pewne kompromisy. Pomyliłam się i jednego dnia zarezerwowałam 2 noclegi, ale wróciliśmy naładowani ogromną dawką inspiracji. Wrażeń. Doświadczeń. Smaków. Zapachów. Przeżyć. Kalifornia to niesamowicie różnorodny stan, gdzie kilkaset kilometrów sprawia, że krajobraz zmienia się z tropikalnego w pustynny, z górzystego w oceaniczny, z miejskiego w dziki. Zakochałam się. W kuchni, w podejściu do życia ludzi, w uśmiechach na ulicach, w designie, w surfingu. W luzie. Myślałam, że mogłabym mieszkać w Nowym Jorku. Ale mogłabym mieszkać w Kalifornii. Jest mi blisko do otwartości, do radości, do spontaniczności mieszkańców tego Stanu. Jest mi blisko do Oceanu, do słońca i do lekkich sukienek. Zabieram Was dzisiaj w podróż po Kalifornii. Utkałam z tej podróży takiego posta, bo w fajny sposób pokazuje za co kocha się ten region. W sztywnym przewodniku nie oddam Wam tej energii, która udziela mi się, kiedy myślę o tych miejscach. W moich relacjach na Instagramie zapisałam całą podróż po Kalifornii, zapraszam również tam, bo super oddają klimat tych miejsc Zapraszam.
Aby przejechać Pacific Highway
Najpiękniejsza trasa świata. Mijacie Santa Monica i witacie bezkres Oceanu. Pokonaliśmy tylko do Santa Barbara i na tym odcinku warto zatrzymać się w Malibu i zjeść w Seafood Malibu, przy plaży Matador oraz w Santa Barbara. Genialna Pacific Highway jest na wysokości Big Sur i Carmel, ale Północną Kalifornie zostawiamy sobie na kolejną wizytę.
Aby zobaczyć wieloryby w Oceanie – Laguna Beach
Laguna Beach to niesamowite miasteczko, które totalnie mnie urzekło: tropikalna roślinność, piękne plaże, długa promenada wzdłuż Oceanu, imponująca zabudowa i surferski vibe. Ale najlepsze jest to, że podczas porannych spacerów można wypatrzeć w Oceanie wieloryby i delfiny. Z poranną kawą złapaną z hotelu w dłoniach. Niesamowite wspomnienie.
Dla surfingu w Malibu
Kultowe Malibu z domami na palach, plażami, molo, kreatywnymi sklepami i pysznymi knajpami. Ale też kultową plażą Surfrider tłoczną od rana do wieczora. Tutaj surfują wszyscy. Młodzi i starsi, po pracy i w trakcie. Widać, że od takiego stylu życia ma się uśmiech na twarzy cały dzień. Kalifornia surfingiem stoi i zdecydowanie jest to genialny region, aby spróbować tego sportu.
Aby poczuć magiczny klimat Joshua Tree
Park Narodowy Joshua Tree, pustynia, skały, kaktusy. Park tak przyjemny, że nie chce się wyjeżdżać. Jest sporo ludzi, ale dla każdego jest miejsce. Widoki powalają. Ale wisienką na torcie jest miasteczko Joshua Tree pełne sklepów ze świecami, palo santo, olejami, mieszankami, eliksirami. Lekarstwa dla duszy i ciała.
Aby odwiedzić studia filmowe w Los Angeles
Podobno obowiązkowa pozycja podczas pobytu w LA, dla nas na pewno. Mój mąż jest miłośnikiem kina. Wszyscy polecali nam tour w Universal Studio, ale my wybraliśmy Warner Bros (ze względu na serial FRIENDS). W mojej ocenie tour był strasznie nudny i chyba faktycznie lepiej odwiedzić Universal.
Aby odkryć małe miasteczka jak OJAJI
Kalifornia to nie tylko Malibu i Venice, ale właśnie małe miasteczka ukryte w górach z genialną atmosferą. Ojaji przyciągnęło moja uwagę ze względu na genialne sklepy z wystrojem wnętrz. Pojechaliśmy tam zjeżdżając z trasy do Santa Barbara. Warto było. Rewelacyjna atmosfera, świetne kawiarnie, muzyka na żywo. Piliśmy kombuche z kija, kupiłam kapelusz Lack of Color i zebrałam masę inspiracji.
Aby pospacerować w Santa Barbara
Santa Barbara to miasteczko winem płynące. Położone nad samym Oceanem, z niesamowitą postkolonialną zabudową, restauracjami na molo oraz imponującymi willami. Warto pospacerować między domami w mieszkalnej części.
Aby odkryć kanały w Venice Beach
Venice Beach było dla mnie ogromnym rozczarowaniem, bo pierwsze kroki skierowałam na słynną plażę. Pełną jak się okazało bezdomnych i totalnie inną niż oczekiwałam. Jednak Venice ma miejsca, które ratują tę okolicę. Są to zdecydowanie kanały i przepiękne domy położone nad nimi. Oraz ulica Abbot Kinney z kreatywnymi sklepami i pysznymi knajpami.
Dla imprez na dachu Mama Shelter z widokiem na Hollywood Sign w Los Angeles
Kiedy po 12 godzinnym locie, 2 godzinnymi dojeździe z lotniska wchodzisz do hotelu w Los Angeles, a tam w lobby pełnym ludzi grają na full Twoją ukochaną imprezową nutę to wiesz, że to będzie dobry wieczór. Mama Shelter to hotel położony w sercu Hollywood, z genialną atmosferą, z najlepszymi piątkowymi imprezami na ich rooftop patio z widokiem na znak Hollywood. Dla tego wieczoru warto było lecieć do LA.
Dla zakupów i super kreatywnych sklepów
Kalifornia świetnymi markami stoi. Zarówno jeśli chodzi o modę, kosmetyki, wystrój wnętrz, albumy. Sklepy są przemyślane i piękne, z rewelacyjną selekcją marek, najczęściej lokalnych lub australijskich. Zawsze eko. W Stanach nikt nie prycha na klientów jak w Polsce, obsługa jest ekstremalnie miła i uprzejma, z przyjemnością rozmawia się o wszystkim. Zakupy w Kalifornii to ogromna przyjemność. Szczególnie polecam Wam zaopatrzenie się w ekologiczne kosmetyki, świece i kapelusze.
Aby przepysznie zjeść!
W Kalifornii dominuje kuchnia amerykańska, meksykańska i wegańska. Czyli dla mnie miks idealny. Prawie wszędzie zjecie pysznie. Przed przyjazdem do Kali nasłuchałam się o słynnych sklepach ze zdrową żywnością, ale szczerze mówiąc uważam, że w Nowym Jorku łatwiej nam było zdrowo zjeść. Może tak trafialiśmy. W Kalifornii jedliśmy przepyszne tacosy, genialne owoce morza w Seafood Malibu i super wegańskie dania w The Butcher’s Daughter.
Dla 16 pasmówek w Los Angeles
Wypożyczanie auta w Kalifornii to przyjemność sama w sobie. Zdecydowaliśmy się na National po poleceniach przyjaciół. Wypożyczenie auta nie jest drogie, a cały proces jest zupełnie inny niż w Europie. Wybierasz kategorie auta, a następnie idziesz na parking i samodzielnie wybierasz auto które Ci pasuje, bo wszystkie modele na parkingu mają kluczyki w stacyjce. Mimo zmęczenia po locie wchodziłam od auta do auta, bo nie mogłam się zdecydować. Ostatecznie jeździliśmy dużym Nissanem Frontiera pickup, ale to było fajne. Drogi w Stanach są przepiękne, szerokie, prowadzi się rewelacyjnie. W Los Angeles raczej stoi się w korkach, ale 16 pasmówki robią wrażenie. Dla mnie najpiękniejsze w podróży po Kalifornii samochodem było to jak często zmienia się krajobraz. Od Oceanu do pustyni, poprzez góry i wzgórza i to wszystko na przestrzeni kilkudziesięciu kilometrów.
Dla ukrytych plaż przy Pacific Highway jak Matador Beach
Plaże przy Pacific Highway są szerokie i imponujące. Szczególnie te słynne. Ale na mnie największe wrażenie zrobiły te ukryte i niepozorne. Jak Matador Beach totalnie przypominająca Algarve w Portugalii.
Dla klimatu Palm Springs
Palm Springs było największym zaskoczeniem tej podróży. Szczerze mówiąc, kiedy planowałam wyjazd nie widziałam specjalnie sensu, aby tam jechać. Pustynia, hotele, no co tam może być specjalnego? A okazało się strzałem w dziesiątke. Panuje tam leniwy klimat, architektura lat 50′ zachwyca, ludzie są przesympatyczni, widoki na Góry powalają, ciepłe źródła relaksują. Do tego super pogoda i bliskość Joshua Tree. Palm Springs zdecydowanie to miejsce do którego chciałabym wrócić.
Dla różnorodności!
Kalifornia jest w fascynujący sposób różnorodna. Są tam przepiękne plaże i imponujące góry. Ocean, ale i ciepłe źródła na pustyni. Parki Narodowe pełne skał i kaktusów i ogromne sekwoje, a o Lake Tahoe nie wspominając. W kilka dni naszej podróży odwiedziliśmy tylko Południową Kalifornie, bo Północ z San Francisco i Napa Valley oraz Big Sur zostawiliśmy sobie na kolejny raz. To niesamowite jak każdy dzień spędzony w tym stanie może być inny i dostarczać nowych wrażeń. Zaplanujcie Kalifornie odważnie zmieniając miejsca co kilka dni, to chyba w tym stanie najbardziej fascynuje. Jeśli będziecie w Kalifornii dłużej koniecznie jeździe do San Diego, nam nie starczyło czasu, ale podobno to miasto jest genialne.